W prakseologii mamy bardzo wygodne pojęcie fazy. Faza to przedmiot w trakcie posiadania cechy, w trakcie jakiegoś zachowania się. Człowiek jak Księżyc może znajdować się w rozmaitych fazach. W pewnym momencie człowiek znajduje się w fazie pracy, gdy przebywa w instytucji, zakładzie, gdy zarabia na utrzymanie. I my zajmując się humanizacją pracy zamierzamy kształtować człowieka pod jakimś względem tak, by upodobnił się do założonego wzoru osobowego, a robi się to tylko wtedy, kiedy on znajduje się w instytucji, w której pracuje. Jednak można powiedzieć, że interesują nas również inne fazy, nawet faza wypoczynku. Możemy mówić przecież o humanizacji czasu wolnego, o humanizacji zabawy, humanizacji sportu. Interesują nas również takie momenty, które się pomija milczeniem, mianowicie humanizacja załatwiania spraw. Człowiek załatwiający różne sprawy jest doprowadzany do jakiegoś zwierzęcego stanu przez bezduszną biurokrację. Jesteśmy również czasami w fazie robienia zakupów mamy przed sobą olbrzymie kolejki. Bezmyślne stanie godzinami chyba nie wyrabia człowieczeństwa. Czy nie można byłoby więc również zaproponować, iż walczymy nie tylko o humanizację pracy, lecz także o humanizację zakupów przez stworzenie ludzkich warunków ich dokonywania? Interesują nas również inne fazy rodzaju ludzkiego: dzieciństwo, starość. W tym zakresie humanizacja zrobiła wielki skok naprzód. Pamiętamy w dziełach klasyków marksizmu opisy strasznej pracy dzieci w angielskim przemyśle. Ja sam byłem przed wojną świadkiem pracy dzieci w hucie szkła Stollego w Niemnie nad Niemnem, gdzie widziałem dziesięcioletnie dzieci zamykające foremki do kształtowania butelek. Dzieci te pracowały w straszliwych warunkach. Otóż wyzysk pracujących dzieci został zlikwidowany, obecnie realizuje się pewien wzór dzieciństwa.

Praca to także..
O wielkości małych rzeczy pisali rozmaici ludzie i rozmaicie formułowali swoje złote myśli. Tadeusz Kotarbiński w Traktacie o dobrej robocie powoływał się na Michała Anioła, który postulował, by nie lekceważyć małych rzeczy, drobiazgów, ponieważ z nich złożone są rzeczy wielkie. W okresie stalinowskim był w obiegu aforyzm Józefa Stalina nakazujący dobrą robotę w sprawach drobnych, gdyż wielkie czyny ? to suma małych. Jestem przekonany, że znalazłoby się jeszcze wiele osobistości, które na ten temat miały podobne zdanie. Ale oto w cytowanym już liście Andre Maurois znajdujemy postulat, by małe rzeczy robić w wielki sposób. Co to znaczy? Jak rozwiązać ten paradoks? Nasze wyobrażenie o społecznym podziale pracy i zadań wiąże się z przekonaniem o nierównym przydziale władzy; kierownicy, rządzący mają jej o wiele więcej niż szeregowi członkowie. Z drugiej jednak strony wiadomo, że każdy trybik w potężnej machinie społecznej ma wielkie znaczenie. Nie ma zawodów i funkcji nieważnych. Tryb tej machiny albo jakiś inny jej element może być mały, może to nawet być nie koło zębate, a mała sprężynka, jeżeli jednak ona przestanie funkcjonować, cała maszyna staje. I w ten sposób każdy element ma jakąś władzę nad całą machiną. Gdy funkcje swoje sprawuje dobrze, coraz lepiej, wzrasta niezawodność całości. Władzy sterującej nie można podzielić pomiędzy wszystkich ludzi proporcjonalnie; ta władza rozkłada się nierównomiernie. Na szczycie jej piramidy ludzie mają największą władzę, a u podstawy piramidy najmniejszą, prawie żadną. Czy posiadanie jakiejś władzy, to taka niezbędna dla wszystkich ludzi potrzeba?

1 KOMENTARZ

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.