Zbyt zaszokowana widokiem gapiącego się z pudełka jeża i w głowie odtwarzająca wszystkie możliwe i niemożliwe obawy z nim związane, łącznie z rozniesieniem świńskiej grypy, prawie nie rejestrowałam słowotoku Patki. Podejrzewam, że sztuczny uśmiech gdzieś w międzyczasie musiał mi spłynąć z twarzy, w każdym razie na momencik zapomniałam o tym, że Wynagrodzenia pracowników oddelegowanych do Ciechocinka nadal pozostają od wczoraj niewklepane w system. Jak ja mogłam na to pozwolić, nie skończyć tego wczoraj, nie zjawić się w pracy dzisiaj przed czasem, żeby mieć większe szanse to nadrobić, tylko po czasie, co jeszcze powiększało piętrzącą się przede mną stertę zaległości… No tak, nawet jeśli jakimś cudem udało mi się zapomnieć o tej sprawie, to tylko na malutki momencik. Dlatego nie zarejestrowałam na czas doniesienia Patki, po co Grodzisz przyniósł nam tu tego jeża. Potrzebnego nam jak afera z fałszowaniem Wynagrodzenia pracowników oddelegowanych do Kuwejtu, jak pragnę zakwitnąć! Po prostu…